Wkrótce po tym, gdy w nocy z 22 na 23 lipca 1944 roku Majdanek został wyzwolony przez Armię Czerwoną, świat obiegły relacje i obrazy niemieckich zbrodni popełnianych przez trzy lata funkcjonowania obozu. Majdanek i Lublin stały się niemal tak potężnymi symbolami zagłady, jakim dziś jest Auschwitz, a to upiorne miano szybko znalazło swój wyraz także w twórczości poetyckiej.
Czytaj więcejAutor: Piotr Nazaruk
„Nowożeńcy, trzymając się za ręce, biegli rączo. Do mnie przylgnęła matka Landowskiej, dając upust usprawiedliwionym niepokojom: – Proszę pana, z czego oni będą żyli? Wanda usłyszała, odwróciła się ze śmiechem. – Na pierwsze śniadanie będziemy się całowali, na drugie śniadanie będziemy się całowali, na obiad… Lew przerwał jej z groźnym błyskiem w oczach. – Na obiad będziemy się też całowali, ale już z przystawkami”…
Czytaj więcej„Wokół żydowskiego teatru plączą się niezliczeni osobnicy i osobniczki, w gruncie rzeczy analfabeci, beztalencia bez żadnego zrozumienia rzeczy, dzikusy i gbury, którzy nie potrafią powiedzieć słowa po żydowsku, a pragną tytułować się mianem żydowskich aktorów i grać żydowskie sztuki”.
Czytaj więcej„Na wieczną pamiątkę przesyłam to zdjęcie mojej siostrze” — tak 17 czerwca 1929 roku Menucha Najman zadedykowała fotografię swojej córki Chajki, którą dołączyła do listu adresowanego do Miriam Gmary. Zdjęcie przebyło długą drogę, ale zanim dotarło do Palestyny, najpewniej w Konstancy lub Wenecji zostało załadowane na pokład któregoś ze statków płynących do Hajfy. Wcześniej przeszło przez czyjeś ręce w pocztowej sortowni, a upchane w jutowy worek i załadowane w pociąg ruszyło w podróż po Europie. Jeszcze wcześniej Menucha Najman włożyła je skrzętnie do koperty z listem pełnym ciepłych słów i lubelskich plotek, nakleiła znaczek i zaadresowała do osady Karkur nieopodal miasteczka Hedera. Na samym początku zrobił je natomiast i wywołał fotograf z Rynku 4 w Lublinie.
Czytaj więcejKiedy kilka miesięcy temu przygotowywałem się do rozmowy z Shevą Zucker w ramach naszego cyklu „Brama Talks”, Sheva przesłała mi newsletter na temat wydarzenia organizowanego przez zaprzyjaźnione z nią nowojorskie The Workers Circle. Rzecz dotyczyła niejakiej Salomei Perl, a ponieważ podobnych maili od różnych osób i instytucji dostaję tygodniowo kilkanaście i tę wiadomość początkowo zignorowałem. Z lenistwa nie chciało mi się nawet jej usuwać i właśnie lenistwo zaprowadziło mnie na drogę zaskakującego i owocnego śledztwa. Czytaj więcej