Na blogu Ośrodka „Brama Grodzka -Teatr NN” opowiadamy o naszej codziennej pracy: o opiece nad pamięcią Lublina i Lubelszczyzny, poszukiwaniu śladów przeszłości, działaniach kulturalnych i edukacyjnych, sile wolnego słowa i Innym Lublinie. Tu też znajdziecie wpisy o wyjątkowych spotkaniach i niesamowitych ludziach, z którymi mamy szczęście współpracować. Te „opowieści z Bramy” snują dla Was pracownicy działów Bramy Grodzkiej, Trasy Podziemnej i Domu Słów.

Na blogu Ośrodka „Brama Grodzka -Teatr NN” opowiadamy o naszej codziennej pracy: o opiece nad pamięcią Lublina i Lubelszczyzny, poszukiwaniu śladów przeszłości, działaniach kulturalnych i edukacyjnych, sile wolnego słowa i Innym Lublinie. Tu też znajdziecie wpisy o wyjątkowych spotkaniach i niesamowitych ludziach, z którymi mamy szczęście współpracować. Te „opowieści z Bramy” snują dla Was pracownicy działów Bramy Grodzkiej, Trasy Podziemnej i Domu Słów.

Teatr NN

Dworzanka. Historia Wandy Dal Trozzo-Jasieńskiej i jej rodziny. Część 1.

„Poza nagraniem” – blog Historii Mówionej. Odcinek piętnasty.

Wanda. Palczew, XIX/XX

W 1899 roku Wanda Dal Trozzo ma sześć lat, włosy opadające swobodnie spod kapelusza na ramiona, delikatne rysy twarzy i wyraźne oczy. Ich ciemny kolor kontrastuje z odcieniem włosów, a jej pochodzenie zdradza też ubiór: letnie sukienki i noszone w chłodniejsze dni, dobrze dopasowane ciemne płaszcze, oraz wysokie buty i szeroki kapelusz ozdobiony pomponem. 

Wanda jest córką dziedzica majątku Palczew — Antoniego Teodoryka Dal Trozzo, ma dwoje rodzeństwa i bardzo kocha swoją matkę Zofię. 

Zofia nosi upięte włosy, kapelusze z szerokim rondem i ozdobami oraz suknie z wysokim kołnierzem i detalami przypominającymi koronkę lub falbankę wokół szyi. Jest działaczką niepodległościową, a jedyną pamiątką po jej patriotycznej działalności, jaka się zachowa, będzie wykonany przez nią w czasach niewoli sztandar. Zofia należy też do Koła Ziemianek, które wspiera kształcenie ubogich, uzdolnionych, wiejskich dzieci z powiatu grójeckiego.

— Bez względu na przeciwności losu, należy dawać innym szansę na lepsze życie — powtarza Zofia Dal Trozzo swoim dzieciom, które spędzają wiosenne i letnie dni na zabawach w dworskim parku.

Teren należący do Dal Trozzów jest rozległy. W dni targowe dworskie podwórze w Palczewie pełne jest różnej maści koni oraz żydowskich handlarzy.

Jednym z ulubionych pracowników Antoniego jest Żyd Hasklem, który pełni funkcję pachciarza. On i cała jego rodzina zajmuje się przetwarzaniem mleka, produkcją masła, oraz serów1. Żyd ma posiwiałą brodę i spokojną twarz, delikatnie się uśmiecha. Tak wygląda na zdjęciu, które zachowa się do dzisiaj (2024). Na fotografii jest w towarzystwie Antoniego Teodoryka Dal Trozzo. Dziedzic Dal Trozzo ma na sobie ciemną marynarkę, jasne spodnie oraz koszulę, a na głowie jasny kapelusz z szerokim rondem, który jest lekko przechylony do przodu. Nosi modne wówczas wąsy. Jego postawa jest wyprostowana, a wyraz twarzy sugeruje pewność siebie.

Źródło: Polona

Dworski park liczy 5 ha i otacza pałac w budowie. Wkrótce zamieszka tu Wanda z rodziną. 

— Naczynia z brązu w naszym parku — mała Wanda otwiera szeroko oczy, kiedy w pobliżu miejsca jej zabaw, pod koniec XIX wieku odkryto naczynia z brązu. Jej uszu dolatują fragmenty rozmów dorosłych: — Czyli osadnictwo na tym terenie istniało już w III tys. p.n.e. — o odkryciach huczy cały dwór. Wanda jest wówczas kilkulatką i nie do końca rozumie obecność naczelnika powiatu grójeckiego, który osobiście przyjeżdża do Palczewa po skarb. Miejscowy dziedzic domaga się zwrotu naczyń wykopanych na dworskim polu. Na co urzędnik rosyjski nie przystaje i daje mu do zrozumienia, że naczynia z brązu są własnością państwa, czyli carskiej Rosji, po czym, w obstawie kilkunastu sołdatów, odjeżdża z cennym znaleziskiem. 

— To prawdziwy skarb — powtarza Wanda, kiedy słucha historii o odkryciach. Razem z rodzeństwem uwielbia opowieści o starym grodzisku, którego pozostałości odkryto podczas wykopywania fundamentów pod ich nowy dom.  

Cegła po cegle i jeszcze kolejna. Widać jak wyrasta budynek w stylu nawiązującym do klasycyzmu. Pałac w Palczewie został ukończony ok. 1900 roku, a na uroczystości rodzinne zjechała rodzina Dal Trozzów z całej Polski.

Pałac mieści kilkanaście pięknie urządzonych pokoi. Róża w oranżerii kwitnie nawet zimą2. Budynek zapisze się w historii jako „Biały Pałac”.

Ważnym elementem krajobrazu jest figura Matki Boskiej z Jezusem, która pojawia się na początku XX wieku. Maryja ubrana w powłóczystą, długą szatę stoi na wysokim, masywnym cokole, na którym znajduje się inskrypcja. 

— Ucz nas kochać w cierpieniu, ucz nas cierpieć w milczeniu — Wanda czyta jej tekst. — Matko nie opuszczaj nas — brzmi ostatnie zdanie, które dziewczynka składa litera po literze. Wkrótce Wanda idzie do szkoły. Uczy się w żeńskiej szkole, pasjami czyta książki, ma łatwość nauki języków obcych oraz ciekawość świata. Interesuje się historią rodziny pełnej niezwykłych opowieści. Legenda głosi, że majątek, w którym spędza dzieciństwo, rodzina Dal Trozzów zawdzięcza wygranej w karty z dziedzicami okolicznych dóbr. — To prawda? — unosi brwi w geście zdziwienia i zadaje kolejne pytania.
— Czy to prawda? — zadam sobie to samo pytanie i ja, wiele lat później, próbując odtworzyć losy Wandy i jej najbliższego otoczenia. Rzekome przejmowanie dóbr jako spłata długu karcianego to tylko gdybanie. 

Ojciec Wandy odziedziczył majątek i został nowym dziedzicem. W przeciwieństwie do okolicznych dziedziców niechętnie gra w karty. Nie przepada też za polowaniem. W palczewskim pałacu bywa śmietanka towarzyska stolicy, między innymi artysta scen warszawskich Mieczysław Frenkiel. Do Palczewa Frenkiel przyjeżdża z synem, żoną oraz przyjaciółmi każdego lata. Miła atmosfera dworu to zasługa Zofii Dal Trozzo3.

Wanda wyrasta na piękną kobietę. Włosy układa w miękkie fale, ale fryzura jest zarazem prosta i elegancka z wyraźnie zaznaczonym przedziałkiem na środku głowy. Ma duże oczy i głębokie spojrzenie, subtelnie podkreślone usta i delikatnie zarysowane brwi. Ubiera się w eleganckie bluzki z koronkowym kołnierzem i ma poczucie stylu. Świetnie mówi po francusku i angielsku, pasjami oddaje się malarstwu i robótkom ręcznym. Kiedy poznaje swojego przyszłego męża, ma niespełna 20 lat. Rodzice aranżują jej małżeństwo. W 1914 roku Wanda zaręcza się z Władysławem Jasieńskim. Władysław jest 10 lat starszy. Jej przyszły mąż ma niebieskie oczy, jasne włosy, okrągłą twarz i 173 centymetry wzrostu. Ukończył wyższe studia rolnicze w 1906 roku w Krakowie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Potem pracował przez pół roku w Zakładzie Doświadczalnym — Mydlniki pod Krakowem. 18. miesięczną praktykę rolną odbył w maju w Czesławicach pod Nałęczowem. 

Przyszli małżonkowie spisują intercyzę. W dokumentacji wrociszewskiej parafii zachowa się sporządzony w języku rosyjskim akt małżeński. 

Zaślubiny mają miejsce w niedawno wyświęconej wrociszewskiej świątyni.

— Mój dziadek Antoni Henryk Dal Trozzo był jej głównym budowniczym — powtarza z dumą Wanda. Kiedy staje przed ołtarzem w sukni ślubnej, nie spodziewa się tylu gości. Nigdy dotąd w tutejszym kościele nie zgromadziło się tak dużo szlachty, państwa i chłopów. Ślubu młodej parze udziela tutejszy proboszcz Sobolewski. 

— Ja Wanda Stefania biorę ciebie Władysławie za mojego własnego męża i ślubuję tobie dochować wiarę małżeństwa świętego, aż do mej śmierci — ślubuje przed Bogiem. — Tak mi Pan Bóg dopomóż, Panno Mario i wszyscy święci.  W drodze z kościoła do pałacu w Palczewie miejscowi chłopi zbudowali piękną bramę ze świerkowych gałązek, a jeden z mieszkańców składa życzenia nowożeńcom. Chłopi otrzymują od młodej pary słodycze oraz starki nalewki. Dal Trozzowie i Jasieńscy witają nowożeńców przed wejściem do Palczewskiego pałacu chlebem i solą4. Jest 1914 rok.

Pierścionek babci Wandy. Groń, lipiec 2024.

— To pierścionek zaręczynowy babci Wandy — 110 lat później biżuterię pokazuje nam Barbara Wędzińska-Jasieńska, żona Piotra Jasieńskiego, wnuka Wandy Dal Trozzo-Jasieńskiej. Niestety, inskrypcja jest zdarta: — Ale tu jest rok „1914” — mówi. Pierścionek dostała od męża. — Pamiątka po babci — pani Barbara obraca w palcach biżuterię. 

— A  to jest dwór w Palczewie — pani Barbara patrzy na fotografię z 1986 roku. Razem ze swoją rodziną odwiedziła wówczas miejsce należące przed wojną do rodziny babci jej męża Piotra. — W tym dworze urodziła się Wanda Jasieńska, z domu Dal Trozzo. Dwór jest w bardzo dobrym stanie. Mówili, że to pałac, a nie dwór. W tej chwili jest tam restauracja, dom weselny. Palczew był [majątkiem rodziny] po linii żeńskiej, czyli Wandy Dal Trozzo-Jasieńskiej. 

Od lewej: Piotr Lasota, Anna Kostrzewska (z kamerą), Barbara Wędzińska-Jasieński, Piotr Jasieński. Groń, lipiec 2024. Fot. Agnieszka Góra-Stępień.

Z rodzinną historią Dal Trozzów i Jasieńskich związane są też inne majątki, jak Dworek w Woli Siennieńskiej, z którym wiąże się opowieść o Michale Jasieńskim czy pałac w Michałowie, gdzie po śmierci jego twórcy — Antoniego Henryka Dal Trozzo nowym dziedzicem został jego syn Jarosław. 

Gdybym chciała opisać losy właścicieli majątków obu tych rodzin, powstałaby kilkuset stronicowa opowieść, którą należałoby podzielić na tematyczne rozdziały. Żeby historię odbiorca mógł zrozumieć i się w niej nie pogubić, należałoby na początku zamieścić drzewa genealogiczne obu rodzin. Często powtarzające się imiona jak np. Władysław u Jasieńskich czy Antoni u Dal Trozzów mogą powodować dezinformacje. 

Z Archiwum rodzinnego Piotra Jasieńskiego

Między innymi o dworze w Palczewie i Michałowie mówiła pani Barbara Wędzińska-Jasieńska w rozmowie z Piotrem Lasotą rok temu. Przedstawiła też losy członków rodziny i opowiedziała o poszukiwaniach, ale ważnym, jak dla mnie najważniejszym, punktem w jej opowieści stał się dwór Daniszów i postać Wandy Dal Trozzo Jasieńskiej.

To wasz klucz, Groń 2024

Piotr Lasota, koordynator Pracowni Historii Mówionej zarejestrował wspomnienia pani Barbary Wędzińskiej-Jasieńskiej w jej domu w Groniu na Podhalu. Wraca tam po roku. Nie jest sam. 

— To wasz klucz — Piotr Lasota przekazuje nam klucze do naszego lokum. Obracamy go w dłoniach, kiedy dostrzegam numer: — 3 A — mówię głośno i się uśmiecham, bo poza Piotrem, jesteśmy we trzy, a nasze imiona zaczynają się na literę „A”: dwie Agnieszki (ja i Agnieszka Ląkocy-Sulej) i Ania Kostrzewska.

Przygotowanie do nagrania, przed wyjazdem. Ośrodek „Brama Grodzka-Teatr NN” w Lublinie, lipiec 2024. Od lewej: Agnieszka Ląkocy-Sulej, Patryk Pawłowski. Fot. Anna Kostrzewska.

W ośrodku, w którym się zatrzymaliśmy, są też dzieciaki, które przyjechały na obóz taneczny i wakacyjne zgrupowanie klubu piłkarskiego z Mazowsza. 

— My tu przyjeżdżamy od ponad 30 lat — mówi mi opiekun klubu tanecznego, kiedy piję poranną kawę. — Byłem wczoraj na Krupówkach. Ale ludzi! — mówi mi i odradza wyjazd do stolicy polskich gór. Sam Groń to naprawdę dobra baza wypadowa. Z tym że my nie przyjechaliśmy tutaj, żeby chodzić po szlakach, tylko zarejestrować opowieść o historii rodziny Dal Trozzów i Jasieńskich oraz historię dworu Daniszów. 

Od lewej: Piotr Lasota, Agnieszka Ląkocy-Sulej, Anna Kostrzewska. Groń, 2024. Fot. Agnieszka Góra-Stępień

Narciarnia. Groń, 2024

Dom państwa Jasieńskich, Barbary i Piotra, nosi nazwę „Narciarnia”. — Inni nazywają swoje domy „U Władka” — zaczyna wyliczać przykładowe imiona — a my mamy Narciarnię. 

Nazwa zobowiązuje i nie jest tu przypadkowa. Piotr Jasieński jest znawcą historii narciarstwa, kolekcjonuje stare narty i myśli o otworzeniu muzeum. Kolekcjonuje odznaki narciarskie, biuletyny i inne przedmioty.

Od lewej: Barbara Wędzińska-Jasieńska, Piotr Jasieński. Groń, lipiec 2024. Fot. Agnieszka Góra-Stępień

— Też słuchaliśmy Trójki radiowej w drodze — mówię, kiedy moich uszu dolatuje dźwięk z głośnika.

— Dzisiaj można posłuchać Trójki — zwraca uwagę Piotr Jasieński. — Ja jestem patronem [Radia] 357 — krząta się po pomieszczeniu.

— W każdym pomieszczeniu stoją narty — zauważa pani Barbara. Jest równolatką swojego męża, nosi asymetryczną fryzurę, która odejmuje jej lat. Ma okulary w oprawkach w odcieniu zielni i liczne ozdoby, łącznie z rzucającymi się w oczy brzęczącymi bransoletkami. 

— Narty są nawet w łazience — uśmiecha się Piotr Lasota. 

Piotr Jasieński miał pięć, może sześć lat, kiedy pierwszy raz jeździł na nartach.
— Nasze dzieci też jeżdżą — dodaje panie Barbara. — Od małego.

Piotr Jasieński. Groń, 2024. Fot. Agnieszka Góra-Stępień

— Jeszcze jedną nartę przyniosłem — z cienia wyłania się postać pana Piotra. Szczupły, z wąsami. Twarz ma pogodną. Trzyma  w dłoniach eksponat ze swojej narciarskiej kolekcji. 

— Jedna narta? — dopytuje Piotr Lasota.

— Miałem dwie nosić? Przecież takie same są — uśmiecha się Piotr Jasieński. Rozmawiamy o nartach, o zimowych dyscyplinach sportowych, pada nazwisko skoczka „Fortuny”, a ja zerkam ukradkiem na Anię, bo wiem, że spośród naszej czwórki z Lublina, to ona jest największą fanką skoków narciarskich.
Piotr Jasieński jest emerytowanym ratownikiem TOPR, co zdradzają też liczne tytuły książek o tematyce górskiej na półkach w jego domu. Dostrzegam między innymi Encyklopedię schronisk tatrzańskich, na kolejnych grzbietach książek widzę napis: „Pięć stawów”, „TOPR”. Jest tego sporo. Książki zajmują sporą przestrzeń ich domu. Wnętrze wypełniają też liczne przedmioty, obrazy i zdjęcia, bardzo osobiste. To miejsce, w którym historia miesza się z teraźniejszością.

Są kilkudziesięcioletnie pamiątki rodzinne, w tym obrazy i meble, ale też fotografie przedstawiające dzieci i wnuki Barbary i Piotra. Jest tu też między innymi ogromna skrzynia z pamiątkami rodzinnymi. 

Rodzinna skrzynia. Groń, wrzesień 2023. Fot. Piotr Lasota

Piotr Jasieński: — Tu jest wszystko. 

Piotr Lasota nazywa kufer wehikułem czasu. I się nie myli.

Od lewej Piotr Jasieński, Agnieszka Ląkocy-Sulej. Groń, lipiec 2024. Fot. Agnieszka Góra-Stępięn.

Jest też olbrzymie lustro.

— Jak wnuki do nas przyjeżdżają, boimy się, żeby nie oberwało — uśmiecha się Piotr Jasieński.

Od lewej: Agnieszka Ląkocy-Sulej (z kamerą), Piotr Lasota, Piotr Jasieński. Groń 2024. Fot. Agnieszka Góra-Stępień

Kufer, lustro czy obrazy znajdujące się na piętrze ich domu przenoszą nas w czasie i miejscu, do posiadłości Daniszów, gdzie babcia pana Piotra — Wanda Dal Trozzo Jasieńska wyjeżdża w 1914 roku wraz z mężem. 

Wanda. Daniszów, 1914-1945

Wanda przyjeżdża do Daniszowa jako Wanda Stefania Dal Trozzo Jasieńska. Dwór Daniszów rozpościera się na rozległych terenach, otoczony jest malowniczym parkiem i ogrodami.

Dwór w Daniszowie. Fot. z Archiwum rodzinnego Piotr Jasieńskiego

Wanda Dal Trozzo oddaje się lekturze książek i malarstwu. Kiedy maluje, jej dłonie poruszają się z gracją i precyzją. W powietrzu unosi się zapach farb i słychać poszczekiwanie psa. Totus towarzyszy swojej pani. Także podczas spacerów Aleją Lipową.

Po lewej: Wanda Dal Trozzo-Jasieńska i Totus. Fot. z Archiwum rodzinnego Piotra Jasieńskiego.

Wanda ma dwoje dzieci: Annę i Władysława (Juniora). Ze sztalugą i pędzlem się nie rozstaje. 

Daniszów. Fot. z Archiwum rodzinnego Piotra Jasieńskiego.

— To jest dwór w Daniszowie, który również malowała Wanda Jasieńska — po latach państwo Piotr i Barbara zawracają uwagę na prace babci. Dzielą lupę, która pozwala im dostrzec szczegóły zapisane na kolejnych zdjęciach. —Tu [Wanda] ma pierścień, który ja mam na palcu w tej chwili. Zaręczynowy pierścionek babci Wandy — powtarza. — Identyczny pierścień miał jej mąż. Tylko był większy. Nie wiem, czy go nosił, ale miał. 

Z Daniszowa na Śląsk

Szczęśliwe i spokojne życie Jasieńskich w Daniszowie przerywa wybuch II wojny światowej. Wiosną 1941 Niemcy odbierają Jasieńskiemu administrację. Ich życie zmienia się nieodwracalnie w 1944 roku. Decyzją powojennej władzy ludowej Jasieńscy mają kilka dni, aby się spakować i opuścić swój majątek. W 1945 roku tereny przejmuje Gminna Spółdzielnia w Lipsku. Od 1950 — Państwowy Ośrodek Maszynowy, a w latach 70. będzie tam się mieścić Zakład Produkcyjny w Daniszowie5

Jasieńscy spakowali swój dobytek w kilka dni. Wanda dostaje mieszkanie z przydziału, w Zabrzu, potem przeprowadza się do Gliwic. Pracuje jako nauczycielka i oddaje się pracom plastycznym.

Wanda Dal Trozzo-Jasieńska. Fot. z Archiwum rodzinnego Piotra Jasieńskiego.

Władysław (Senior) Jasieński przez 33 lata pracował w rolnictwie, interesując się postępem, prowadził gospodarstwo doświadczalne, zbożowo-nasienne i inwentarzowo-hodowlane. W 1945 roku ma 62 lata i pisze swój życiorys: „Dopóki mi sił starczy pragnę pracować w swoim zawodzie”. Pismo kieruje do Pełnomocnika Rządu na Woj. Wrocławskie. Pięć lat później, w 1950 roku — umiera. 

— [Babcia Wanda] miała w tym czasie dwoje dzieci — mówi dziś pani Barbara Wędzińska-Jasieńska. — Dla niej to były dzieci, to był okres młodzieńczy starszego syna — Władysława (juniora), czyli mojego teścia i córki Hanny. 

Pasją Władysława Juniora od lat jest fotografia. Przed wojną było to dość drogie zainteresowanie. Junior kończy studia rolnicze. Związuje się z gliwickim środowiskiem fotograficznym. Mieszka i tworzy w Zabrzu.  Poślubia lekarkę. W 1954 roku przychodzi na świat ich syn Piotr. 

Piotr Jasieński: — Pamiętam kotarę zasuwaną. Pamiętam, jak mój ojciec robił zdjęcia. W tym samym miejscu matka przyjmowała pacjentów — opowiada nam. 

Dołączyłam do rodziny Jasieńskich

Pan Piotr, u którego gościmy, był mocno związany z babcią Wandą, ale głównym sprawcą działań na rzecz pamięci o rodzinnej historii, jest jego żona Barbara.

Pani Barbara: — Ja dołączyłam do rodziny Jasieńskich w 1979 roku. Wcześniej, jako narzeczona [Piotra] byłam kilkakrotnie w Gliwicach.  

Pobrali się w Sylwestra 1979 roku. Kilka miesięcy wcześniej poznała Wandę Dal Trozzo-Jasieńską. — A jak ją zapamiętałam? Poznałam ją już jako mocno starszą panią. I w zasadzie pamiętam same dobre rzeczy. Jak miałam przyjechać jako narzeczona [Piotra], ona na mnie bardzo czekała. Jak na własne dziecko. Piotr był jej ukochanym wnukiem — wspomina i cofa się myślami do tamtego spotkania. Wanda Dal Trozzo zasypała Barbarę pytaniami o jej rodzinę, ojca, matkę. — Ja też miałam pytania i ona z chęcią opowiadała — mówi nam pani Barbara. — Ja poświęciłam jej czas, a wszyscy domownicy byli zalatani. Opowiadała o małżeństwie. Wiem, że małżeństwo Władysława (Seniora) i Wandy było z wyboru rodziców. Była spisana intercyza. 

Od lewej: Anna Kostrzewska, Piotr Jasieński, Piotr Lasota, Barbara Wędzińska-Jasieńska, Agnieszka Ląkocy-Sulej. Groń, lipiec 2024. Fot. Agnieszka Góra-Stępień.

Próbuję sobie wyobrazić związek pięknej i młodej Wandy ze starszym mężczyzną. Gdybym nie wiedziała, że ich małżeństwo zostało zaaranżowane, moje wyobrażenie tego związku przybrałoby formę opowieści o romantycznej miłości. Mając wiedzę, jak było, ich związek wydaje mi się bardzo pragmatyczny.

Z Daniszowa zachowają się zdjęcia. Kto jest ich autorem? Tu nie ma pewności. Być może jest nim, urodzony w 1921 roku, Władysław Junior, który zapisze się później w historii jako polski artysta fotograf, autor i współautor wielu wystaw fotograficznych, a prywatnie ojciec pana Piotra? Być może to on jest autorem części rodzinnych zdjęć sprzed wojny, które są w zbiorach w Groniu? Władysław junior też pojawia się na fotografiach. Kto jest autorem tych zdjęć? 

Fot. z Archiwum rodzinnego Piotra Jasieńskiego.

Fotografii jest naprawdę dużo. Dużo to mało powiedziane. Jest ich setki, a na wielu z nich widać postać Wandy. Często towarzyszy jej pies, Totus. Totus to nieduży pies rasy mieszanej o wyłupiastych oczach i cienkich nóżkach.

— Totus był noszony po schodach — uśmiecha się pani Barbara, a wtóruje jej pan Piotr. 

Pani Barbara: — Totus to był pies w zasadzie Wandy Jasieńskiej, nie dzieci. Wanda Jasieńska nie  rozstawała się z nim. I nad wodą, i w pałacu. Wanda nosi psa, żeby się nie zmęczył — przegląda kolejne archiwalne fotografie.

Przejęłam stery

Pani Barbara ma 70 lat. — Nazywam się Barbara Wędzińska-Jasieńska. Jestem żoną Piotra Jasieńskiego, którego to dziadek i pradziadek, a w zasadzie prapradziadek Jan mieszkał i był dziedzicem majątku Daniszów. Ja urodziłam się w Gdańsku, więc daleko od miejsca urodzenia mojego męża. Całą historię majątku, dworu rodziny ze strony męża, staram się celebrować, przekazując ją swoim dzieciom, a mam ich troje. Wszystkie wiadomości, które posiadam o majątku, dziadkach męża i pradziadkach, znam generalnie z dokumentów, które posiadamy. Owszem, od rodziny żyjącej również, aczkolwiek jest to już trudne. Myślę tutaj o Ksawerym Jasieńskim mieszkającym w Warszawie, ale jest już osobą wiekową — podkreśla. — Mąż nie do końca był zainteresowany historią rodziny, więc ja przejęłam stery. Skoro weszłam do rodu, uważałam, że powinnam coś wiedzieć. 

Jednym z elementów odkrywania historii rodziny były wizyty w miejscach, z którymi związani byli ich przodkowie. Na początku lat 80. Barbara i Piotr Jasieńscy mieszkali w Rabce. Razem z rodziną wracali do domu z Warszawy, w pewnym momencie Barbara spojrzała na Piotra i zaproponowała: — Skoro się nie spieszymy, może byśmy odwiedzili te majątki, które należały przede wszystkim do Jasieńskich, ale nie tylko, bo i do Wandy Dal Trozzo, która wyszła za mąż za Jasińskiego z Daniszowa. Po drodze dwa majątki: Michałów i Palczew. Byliśmy najpierw w Daniszowie. 

Zaparkowali auto na skraju parku, z założenia którego ostała się tylko aleja ze starymi lipami i zrujnowana lodownia. Byli rozczarowani. Ostał się Spacerowali od dobrych kilku godzin, kiedy nagle na drodze stanęła im tutejsza kobieta i z niepokojem zapytała, co tu robią i kim są.

— I to była właśnie pani Helena Przepiórka — opowiadała pani Barbara Jasieńska po latach. — Jak jej powiedzieliśmy, że jesteśmy „Jasieńscy”, kosztowało ją to dużo łez i wzruszenia. Okazało się, że jej mama była kucharką, a ona była na tyle mała, że mama nie miała, gdzie i z kim ją zostawić, prowadziła ją do dworu, dlatego, że we dworze była Hania Jasieńska, jedno z dwojga dzieci Władysława (Seniora) i Wandy, Hania. I ona okazała się Hani dobrą koleżanką w tych dziecięcych latach.  [Podczas spotkania po latach Helena Przepiórka] wypytywała o losy mojego teścia, którego też pamiętała — dodaje. 

Potem były kolejne wizyty na terenach należących niegdyś do rodziny, o których pani Barbara opowiedziała Piotrowi Lasocie w nagraniu Historii Mówionej we wrześniu 2023 roku. To wtedy przekazała olbrzymi zbiór fotografii i dokumentów, które zostały zeskanowane w Ośrodku i są na etapie ich opracowywania, m.in. przygotowania podpisów do zdjęć do późniejszej ich publikacji w naszej Bibliotece Multimedialnej i na naszych stronach internetowych. 

Trzeba mierzyć siły na zamiary. Groń, 2024.

W Groniu gościmy rok później. Drugiego dnia naszego nagrania od rana nad Groniem zbierały się chmury. — O furzy — pani Barbara wygląda przez okno. — O której ma padać? — spogląda na męża, bo stan rzeczywisty nieco mija się z tym prognozowanym przez synoptyków. 

— Taka pogoda zmienna w górach — mówię. 

Od lewej (pierwszy rząd): Agnieszka Ląkocy-Sulej, Anna Kostrewska, Agnieszka Góra-Stępień. W głębi, od lewej: Barbara Wędzińska-Jasieńska, Piotr Jasieński. Groń, lipiec 2024. Fot. Piotr Lasota

Siedzimy teraz przy okrągłym stole, który zrobił pan Piotr. 

Piotr Jasieński: — A to moja babcia zrobiła — pokazuje nam obrazek konia. — To była podstawka na kalendarz. Dziadek kochał konie. Tu jest jego data imienin.

Fot. Agnieszka Góra-Stępień
Fot. Agnieszka Góra-Stępień

Pani Barbara: — Tak, 27. jest Władysława, jakby nie spojrzeć. 

— To przypuszczam, że to prezent imieninowy – mówię.

Barbara: — Zapewne — mówi i krząta się po domu. Wnętrze wykończone jest drewnem. Agnieszka z Anią rozstawiają sprzęt do nagrania. Piotr Lasota też się przygotowuje. Pani Barbara jeszcze krząta się po domu, parzy herbatę, a jej obecność zdradza brzdęk bransoletek, które nosi na nadgarstku. Zerkam za okno. Zanosi na burzę. 

— A rano było czyste niebo — mówię. — Byłam rano pobiegać, spojrzeć na Tatry. Pobiegłam na wzgórze, z jednej strony widziałam Tatry, a ten zbiornik wodny, który widać to może jezioro Czorsztyńskie? — chcę się upewnić. 

— Tak — Piotr Jasieński potwierdza moje przypuszczenie. — A zaraz Panu pokażę zdjęcie, które udało mi się zrobić. To dzisiaj rano — klikam w wyświetlacz swojego telefonu. 

Groń, lipiec 2024. Fot. Agnieszka Góra-Stępień

— Tu jest Gerlach — pan Piotr mówi o widocznym na zdjęciu szczycie. — Tu Ganek… — opisuje dalej moją fotografię. — Kilka dni temu był nieciekawy wypadek. Dwie osoby zginęły, które schowały się w wiacie, a przyszło oberwanie chmury… — opowiada, a ja powtarzam, że góry uczą pokory.

— Człowiek jest tylko okruszkiem — dodaje pan Piotr. — Nie ma tygodnia teraz, żeby ktoś nie zginął w Tatrach. Dużo ludzi idzie nieodpowiedzialnie w góry, bez przygotowania, bez sprawdzania warunków. Przecież jak była ta burza na Giewoncie, to paru moich kolegów — ma na myśli współpracowników z TOPR-u — było z wycieczkami i mój kolega zwracał uwagę gościowi, żeby zawracał — opowiada o tragedii, do jakiej potem doszło na Giewoncie i porażeniach, także śmiertelnych. — Albo jak się widzi o godzinie wpół do dziewiątej czteroletnie dziecko z ojcem na Orlej Perci, na grani, to jakby coś się stało, to zarzuty prokuratorskie można otrzymać, bo to jest jednak narażenie zdrowia i życia dziecka. Czasem przychodzą załamania pogody. Śnieg pada i minusowa temperatura się robi, a człowiek nie jest przygotowany. Dziecko w krótkich porteczkach, bo na dole jest ciepło, nie? Ludzie nie mają pojęcia o zmieniającej się temperaturze czy obuwiu.  Idą bez latarek, bez sprzętu, albo za późno wychodzą, a trasę za długą sobie zaplanują, a potem na zejście nie ma czasu. Trzeba mierzyć siły na zamiary — rozmawiamy jeszcze chwilę o górach i za moment zaczynamy nagranie, bo zdjęcia, o których będzie opowiadała pani Barbara wraz z panem Piotrem, są już przygotowane do wyświetlenia. 

— Zaraz zaczynamy — spoglądam na koleżanki. 

Od lewej: Agnieszka Ląkocy-Sulej i Piotr Lasota. Fot. Agnieszka Góra-Stępień

— Jeszcze mikrofon — Agnieszka dopina techniczne szczegóły nagrania, a ja dostaję słuchawki i moim zadaniem, poza robieniem notatek na bloga, jest rola „dźwiękowca”. Pilnuję czy dźwięk się dobrze nagrywa. 

— Tych zdjęć trochę będzie — mówi Piotr Lasota i otwiera pierwszy folder.

Są tu np. fotografie dokumentujące przedwojenny Daniszów i wygląd domu. Na jednej z kolejnych widać wyposażenie kuchenne, np. garnki żeliwne, młynek do kawy.

Pani Barbara: — Cedzak… 

Pan Piotr: Po polsku durszlak — spogląda na żonę i ogląda to i następne zdjęcie, a potem kilkadziesiąt kolejnych. Nieraz używa lupy: — Zobacz „Bąbel” — zwraca się czule do żony. — To babcia, z grzywką?

— To babcia, oczywiście, że babcia — przytakuje pani Barbara, a Agnieszka z Anią cały czas rejestrują ich wspomnienia. W pewnym momencie Ania bierze głęboki oddech. Spoglądam na nią i widzę strach w jej oczach. Domyślam się, o co chodzi: „Nagrało się czy się nie nagrało” — takie pytania nieraz nasuwają nam się w trakcie nagrań.  Oprócz drobnych problemów technicznych, tym razem, wszystko się nagrało. Wracamy zatem do naszej rozmowy i opisywania fotografii. Próbuję policzyć słowa „babcia” i „Totus”, bo mam wrażenie, że to najczęściej padające wyrazy.

Totus, pies towarzyszący Wandzie Dal Trozzo-Jasieńskiej. Fot. z Archiwum rodzinnego Piotra Jasieńskiego.

Fotografie się zmieniają. Upływ czasu osób zatrzymanych w kadrach zdradza na przykład fryzura babci Wandy. Swojego ojca pan Piotr też nieraz poznaje po włosach, ale nie ich długości, a podatności do układania się. Ojca włosy były niesforne i trudne do ułożenia. Bohaterką największej liczby zdjęć jest Wanda Dal Trozzo-Jasieńska.

Wanda Dal Trozzo-Jasieńska. Fot. z Archiwum rodzinnego Piotra Jasieńskiego.

Czasem chodzi z laseczką, ale do parady, a nie żeby się na niej się opierać. Anna, nazywana w rodzinie „Hanką”, ciotka Piotra Jasieńskiego, a zarazem siostra jego ojca na większości zdjęć ma okrągłą twarz. Dziadek pana Piotra, mąż babci Wandy rzadko pojawia się na fotografiach.
— Być może wynika to z tego, że dziadek nie miał takiego związku z dziećmi jak babcia Wanda — gdybają państwo Jasieńscy. Na fotografiach są też pracownicy dworu, ale i dzieci ze wsi, które tu się bawiły. Natomiast wielka topola, która została uwieczniona na kliszy przed wojną, stoi do dzisiaj. Zimowe zdjęcia potwierdzają mroźne wówczas zimy. Niektóre są datowane. Opowiadają, wspominają. 

Fot. Agnieszka Góra-Stępień

— Chwila — przerywam na moment nagranie i wnoszę alarm: — Widzę jedną kreseczkę ładowania baterii — mówię, ale Aga z Piotrem zapewniają mnie, że rekorder pociągnie jeszcze. 

Nagrywamy dalej.

— 16 stopni — pani Barbara zerka na termometr. Jeszcze dzień, dwa dni temu były upały. Przyszło ochłodzenie. Obracam się w stronę okna, w oddali już błyska. W międzyczasie robimy przerwę, pijemy herbatę i kawę. Pan Piotr znika na chwilę, by potem wrócić z książeczką niedużych rozmiarów. To podręcznik narciarstwa z 1908 roku. — Jeden już taki mam — wyznaje. Zamówił kolejny, do kolekcji.

Dom państwa Jasieńskich jest bardzo ładnie położony. Przez przeszkloną ścianę na piętrze, które „ograliśmy” poprzedniego dnia rozpościera się widok na ogród. 

Zaczyna coraz mocniej padać, nagrywamy dalej, deszcz ustaje i nabiera na sile. I tak na przemian. Wreszcie zaczyna się wypogadzać. 

— Kwiczoły latają — Piotr Lasota zerka przez szybę. Chwilę później dostrzega samicę kosa. — Przeskoczyła te kwiaty — wskazuje i objaśnia gatunki ptaków. Pani Barbara jest wyraźnie zainteresowana i przysłuchuje się temu, co mówi Piotr. — Widzę kosa, kwiczoła i drozda — wylicza.

— Mamy atlas ptaków — pani Barbara sięga po książkę, która stoi na półce. 

Piotr Jasieński: — Sokołowski — rzuca nazwiskiem autora atlasu. — Nie było lepszego podręcznika — mówi, a ja zerkam w ich stronę, robię notatki i delikatnie się uśmiecham. Wiem, że szef naszego działu — Piotr Lasota hoduje ptaki.  — Różne gatunki, z całego świata — wyjaśnia swoim rozmówcom. — A kwiczoły. Kwiczoły teraz coraz częściej nie odlatują. Klimat się ocieplił, nie opłaca im się odlatywać. 

Pani Barbara zerka dalej przez okno: — Mamy tu też czasem kuropatwy.

— Ale ich nie zjadamy — uśmiecha się jej mąż, a powrót do nagrania sygnalizuje klaśnięcie w dłonie Agnieszki.

Piotr Lasota: — Klaps się odbył. 

Kolejne minuty, godzina, dwie to dalsza opowieść państwa Jasieńskich o historii rodziny. Kiedy kończymy, przez chmury przebija się słońce. Przed nami do opracowania 169 minut nagranych wspomnień Piotra Jasieńskiego i 317 minut opowieści Barbary Wędzińskiej-Jasieńskiej. Jest też nagranie „fotografii opowiadanych”, które opisują zdjęcia i dokumenty. Piotr Lasota zapowiada opracowanie multimedialnego hasła, opisującego historię dworu Daniszów i osób z nim związanych, które powstanie w oparciu o zgromadzone materiały. 

— Dużo tych zdjęć — pani Barbara bierze oddech i podsumowuje nasze nagranie. Jej wiedza o losach rodziny męża jest bardzo pomocna. W końcu sporo fotografii to właśnie pani Barbara opisała z pomocą żyjącego jeszcze teścia. 

— Dobrą robotę pani zrobiła — podkreśla Piotr Lasota. Dziewczyny składają statywy i kamery. Agnieszka Ląkocy-Sulej robi ostatnie ujęcia.

Agnieszka Ląkocy-Sulej. Fot. Agnieszka Góra-Stępień

Chwilę później ładujemy sprzęt do bagażnika, robię pamiątkowe zdjęcie.

Od lewej: Agnieszka Ląkocy-Sulej, Barbara Wędzińska-Jasieńska, Piotr Lasota, Piotr Jasieński, Anna Kostrzewska. Fot. Agnieszka Góra-Stępień

Zrobiło się cieplej, słońce razi nas w oczy. Zerkam jeszcze na owce sąsiada. Ta czarna wyróżnia się wyglądem. Czas się zbierać. Droga prowadząca do Narciarni jest w remoncie, dlatego przyjechaliśmy tu objazdem. Po powrocie do Lublina doczytam, że według danych sołectwo Groń na koniec 2012 roku liczyło 1850 stałych mieszkańców. Z naszego doświadczenia wiem, że w bliskiej okolicy od naszego mieszkania jest wzgórze z widokiem na Tatry, lokalny sklep, gdzie nad wejściem wiszą plakaty z PRL i z piekarnią pachnącą świeżym pieczywem, do której zabrał nas Piotr Jasieński. Robiłam zdjęcie bochenków chleba, kiedy odwróciłam się i Agnieszka Ląkocy-Sulej uwieczniła mnie na fotografii. Bardzo lubię to zdjęcie, a kiedy na nie patrzę, czuję zapach świeżego pieczywa. Przypomina mi też o piekarniach z mojego dzieciństwa.

Agnieszka Góra-Stępień. Fot. Agnieszka Ląkocy-Sulej.

Ps. 

Niniejszy tekst to wstęp do kolejnej opowieści o historii rodziny Jasieńskich.  O majątku Daniszów napiszę w jednym z kolejnych odcinków bloga. 

  1. Korzystałam z: Historia naszej małej Ojczyzny… Palczew, https://warka24.pl/70087/palczew/, [dostęp: 23.08.2024]. ↩︎
  2. Korzystałam z: Grażyna Wachnik, Facebook Rezydencje ziemiańskie Grójecczyzny, 14.06.2020, [dostęp: 28.08.2024]. ↩︎
  3. Korzystałam z: https://palacpalczew.pl/historia-bialego-palacu/, [dostęp: 28.08.2024]. ↩︎
  4.  Korzystałam z: Historia naszej małej Ojczyzny… Palczew, https://warka24.pl/70087/palczew/, [dostęp: 23.08.2024]. ↩︎
  5.  https://www.polskiezabytki.pl/m/obiekt/10507/Daniszow/ [dostęp: 27.08.2024]. ↩︎