Narracje (nie)pamięci: Plac Zamkowy. Topografia palimpsestu (cz. 2)
Znalezienie motywu kamienicy z Szerokiej i bardzo podobnego, niemal identycznego budynku w zabudowie placu Zamkowego rodzi pytanie: jak to się stało? Jest pewne, że projekt placu Zamkowego opracowano w Warszawie. Czy architekt znał wygląd przedwojennej ulicy Szerokiej? Czy miał okazję obejrzeć przedwojenne plany i zdjęcia tego miejsca zanim przystąpił do projektowania? Czy używając jednego motywu architektonicznego postanowił upamiętnić w ten sposób miejsce, które w czasie wojny zostało prawie kompletnie zniszczone? Czy chciał w ten sposób przesłać komunikat dla kolejnych pokoleń? I ostatnie pytanie: czy komunikat ten jest w pełni czytelny?
Przez dziesięć lat, od 1944 do 1954, stały tylko ruiny, niczego nie próbowano podnosić, naprawiać czy rekonstruować. 13 stycznia 1954 podjęto decyzję, aby na 10 rocznicę PKWN, czyli „nowego wspaniałego świata”, poddać Miasto uporządkowaniu, renowacji, odbudowie. Słowem, po wielkiej apokalipsie – mała kosmogonia, akt demiurgii. (…) Dla tej części Miasta, gdzie była dzielnica Podzamcze, czyli wokół zamku, powtórzono akt stwórczy. Postanowiono bowiem wszystko zacząć od początku i zupełnie inaczej. (…) Cała okolica została z wyjątkową starannością i precyzją oczyszczona, ruiny rozebrano, gruz uprzątnięto co do kamyczka. Znikła ulica Szeroka, znikły inne ulice i wszystko, co tam było. Nie pozostało absolutnie nic, żaden materialny ślad, nawet ślad przebiegu ulic. Powstała wolna, pusta przestrzeń gotowa na przyjęcie twórczego impulsu. Tylko zamek pozostał na swoim miejscu – jedyny punkt orientacyjny w tej przestrzeni. I właśnie cały impuls stwórczy, cała energia kreacyjna, skupiła się w jednym miejscu: u stóp wzgórza zamkowego, przed jego frontem, tam, gdzie wcześniej przebiegała Szeroka, w tej jej części, gdzie był dom Widzącego. Tu, w tej przestrzeni, postanowiono coś stworzyć, na nowo, od początku. Reszta okolicy pozostała pusta – ta nie. Akt tworzenia trwał 6 miesięcy, od lutego do lipca 1954. (…) Więc z ideologiczną szybkością zbudowano „nowe Podzamcze”, lubelską kopię – ideową kopię! – warszawskiego Mariensztatu. I tak, po pierwsze, pięknie wymodelowano zamkowe wzgórze, szerokie schody, z dołu do góry, z góry na dół, na zboczu uformowano też ścieżki, ławy do siedzenia – wyraźnie o charakterze widowni, w rodzaju amfiteatru, miejsca, skąd dobrze widać to co w dole. Po drugie, właśnie na dole, również pięknie, wymodelowano spory, owalny plac, od strony zamku wyznaczony przez podmurowaną podstawę wzgórza, ustawiono stylizowane latarnie, jakieś podwyższenia, podesty. Po trzecie, po przeciwnej stronie placu zbudowano wygięty łukowato ciąg ściśle złączonych ze sobą domów, tak ściśle, że wyglądają jak jeden. Domy równie piękne jak wszystko w tym miejscu – nowiutkie jak ustrój, ale swoją fasadową, czyli zewnętrzną, czyli tym, co widać – architekturą nawiązujące do renesansowych kamienic mieszczańskich. Więc podcienia, arkadki, części mieszkalne i handlowe, prywatne i publiczne.
(W. Panas, Oko cadyka, Lublin 2004, s. 15-17)
Teraz już nie ma wątpliwości, o którym miejscu piszę – plac Zamkowy.

Mówimy plac, ale… Z definicji swojej plac to: „(…) wolna przestrzeń w mieście, związana najczęściej z ważnymi ulicami i ujęta w obudowę architektoniczną, rzadziej ograniczona zielenią lub otwarta na krajobraz”. (Słownik terminologiczny sztuk pięknych. Wydanie nowe, red. K. Kubalska-Sulkiewicz, Warszawa 1996, s. 316).
Gdy odniesiemy tę definicję do placu Zamkowego niewiele się zgadza. Prawie nie ma związku z ważnymi ulicami – tylko mały fragment styka się z al. Tysiąclecia – obudowa architektoniczna, owszem jest, ale plac jest wyraźnie otwarty na budynek Zamku, czyli raczej na obiekt, a nie na krajobraz. Ponadto dziś funkcja placu jako przestrzeni publicznej przekształcona została niemal całkowicie w parking, chociaż w postanowieniu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z 1995 roku czytamy, że „podstawowa funkcja placu jako wewnętrzna, ogólnie dostępna przestrzeń miejska. Parkingowa funkcja placu jest funkcją dodatkową. Ruch pieszy i kołowy powinien być traktowany równorzędnie”. I dalej, o zasadniczej funkcji: „punkt ekspozycji Starego Miasta, Zamku i Wzgórza Zamkowego; okazjonalne organizowanie dużych zebrań publicznych; turystyczno-rekreacyjne funkcje terenów zielonych na stoku Wzgórza Zamkowego, intensywny ruch pieszy”.
Pojawia się pytanie: czym właściwie jest ta przestrzeń, jak ją nazwać, jak zdefiniować?
Czytając przestrzeń i analizując jej historię dostrzegam warstwy. Pierwsza z nich to warstwa elipsoidalnego placu otoczonego rzędem kamienic, na której znajduje się kolejna warstwa składająca się z elementów małej architektury, a w zasadzie z upamiętnień i okazjonalnych, czasowych, działań artystycznych. Najgłębsza, niewidoczna warstwa znajduje się pod ziemią – to warstwa dawnego żydowskiego Podzamcza.
Szukam słowa, które najlepiej oddaje warstwowość, nakładanie się, nadpisywanie, ale też słowa które oznacza coś co powstało na skutek zniszczenia czegoś, co było wcześniej. Znając historię placu Zamkowego, wiemy, że poprzednia przestrzeń tego miejsca została zniszczona, a historia o niej zapomniana lub raczej wymazana (jak gumką do ścierania). I tu, gdy piszę „wymazanie”, przychodzi mi na myśl określenie palimpsest.
Palimpsest
Palimpsest to rękopis spisany na wcześniej używanym materiale piśmienniczym, z którego usunięto poprzedni tekst. Słowo pochodzi z języka greckiego – „palimpsestos” oznacza „znowu zeskrobany” i pierwotnie było używane w odniesieniu do starożytnych i średniowiecznych rękopisów. Jak pisze Laurent Olivier: „W sensie etymologicznym oznacza podstawę materialną, na której różne warstwy informacji nałożone zostały jedna na drugą. Każdy nowy dodatek, każda nowa informacja była wprost związana z zatarciem informacji poprzedniej lub jeszcze starszej”.
(Cyt. Za: A. Zalewska, Palimpsest, [w:] Modi memorandi. Leksykon kultury pamięci, red. M. Saryusz–Wolska, R. Traba, Warszawa 2014, s. 318–322. )
W Lublinie, w miejscu zniszczonej przestrzeni, w miejscu z którego coś (istotnego) usunięto powstało coś (zupełnie) nowego. Palimpsest przestrzeni. Definicja Laurenta Oliviera idealnie pasuje. Podporą materialną są zasypane fundamenty kamienic dawnego Podzamcza. Na nie nałożone są, jedna na drugiej, kolejne warstwy, z których każda kolejna zaciera pełen obraz poprzedniej.
Wracam do definicji słowa palimpsest w kontekście rękopisu. W Wikipedii czytamy „Braki w tekstach odczytanych z palimpsestów bywają niekiedy bardzo poważne, brak jest nie tylko niektórych stron, ale wręcz całych zszywek, a strony zachowane są często przycięte przez środek tekstu i prawie zawsze zszyte w nieodpowiedniej kolejności”.
Czyż nie jest to dokładnie to co widzimy w przestrzeni Lublina wokół Zamku? „Braki w tekstach odczytanych z palimpsestów bywają niekiedy bardzo poważne”. Na skutek zmian przestrzeń dawnego Podzamcza opustoszała. To, co było przed wojną w miejscu dzisiejszego palcu Zamkowego, zostało zgodnie z technologią powstawania palimpsestu „zeskrobane”.
I dalej: „(…) brak jest nie tylko niektórych stron, ale wręcz całych zszywek” – tu braki powodują, że niemożliwe jest pełne odczytanie przestrzeni i jej elementów, niewiele wskazuje na to co było tu kiedyś, ponieważ brakuje nie tylko niektórych domów, ale całej zabudowy ulicy znajdującej się tu przed wojną. Zniszczenie spowodowało, że powstała warstwa dojmującej pustki. O ile oczywiście mamy świadomość tego, że istniało tu kiedyś coś zupełnie odmiennego.
W odnalezieniu się w warstwach pamięci placu Zamkowego pomaga nam dziś technologia.
Na współczesną ortofotomapę pobraną z Geoportalu 2 można nałożyć plan, na przykład, z 1928 roku. I tak oto widać z lotu ptaka palimpsest zrekonstruowany. Niczym w promieniach rentgena, obie warstwy są widoczne jednocześnie. Widzimy to, co zostało wymazane i to, co na to co wymazane zostało nałożone, ale w odwrotnej kolejności niż chronologiczna. Mapa z 1928 to czarne kontury ulic i budynków nałożone na współczesną ortofotomapę pokazującą nie tylko ulice i budynki, ale także wzniesienia i alejki piesze (dzięki czemu łatwiej odnaleźć się w przestrzeni).

Dzięki, dosłownie, nałożonym na siebie warstwom, doskonale widzimy jak przebiegała ulica Szeroka. Była naturalnym przedłużeniem ulicy Kowalskiej, wyginała się lekko łukowato w stronę wzgórza zamkowego, przecinała dzisiejszy nasyp, na którym znajduje się pomnik „Symbol Lwowa” (tam gdzie kończy się dziś nasyp, w przeszłości od Szerokiej odchodziła w prawo ulica Jateczna), a kończyła się zbiegając się z ulicą Ruską. Możemy dokładnie policzyć ilość budynków po obu stronach Było ich dokładnie 52.
Miasto – palimpsest
Bardzo szeroko rozumie słowo palimpsest Robert Traba. Odnosząc je nie tylko do jednostki przestrzennej, jaką jest miasto, ale również do krajobrazu kulturowego: „(…) traktujemy krajobraz kulturowy jako palimpsest, w którym zapisane są różne, nakładające się na siebie warstwy przeszłości”, a cytowany już wcześniej Laurent Olivier pisze wręcz, że: „Każdy obiekt ma bowiem zdolność (do) bycia palimpsestem”. (Cyt. za: Robert Traba, Pamięć zapisana w kamieniu, czyli krajobraz kulturowy jako palimpsest, [w:] Tegoż, Historia – przestrzeń dialogu, Warszawa 2006, s. 103 i cyt. za: A. Zalewska, Palimpsest, [w:] Modi memorandi. Leksykon kultury pamięci, red. M. Saryusz–Wolska, R. Traba, Warszawa 2014, s. 321.)Kolejny badacz, Paweł Kubicki, określenie to stosuje bardzo konkretnie, odnosząc je do Wrocławia. Przy czym pisze nie tyle o palimpseście nakładających się warstw przestrzeni, ale raczej przyrównuje miasto do księgi przeznaczonej do czytania. Podobnie miasto traktuje Władysław Panas. I, co dla nas ważne, robi to dla Lublina. Prof. Panas (wcześniej niż Kubicki, bo w końcu lat 90. XX wieku) jako pierwszy porównał Lublin do księgi.
Sposób w jaki Władysław Panas myślał o mieście-księdze wyjaśnia i rozwija Paweł Próchniak w tekście „Topologia palimpsestu”:
Dla Panasa Lublin jest takim zapisem, jest księgą – osobliwą, tajemniczą, wartą najwyższej uwagi. Jest palimpsestem istnienia – zespalającym materialną fakturę świata z jego duchowym wymiarem. I jest żywą metaforą, która zyskała rzeczywisty, namacalny kształt – układający się w topografię miasta i w to wszystko, co czyni z tej topografii kontynent wyobraźni. Siła tej metafory bierze się między innymi stąd, że Lublin jako semiotyczne kontinuum jest miejscem w najwyższym stopniu osobliwym”
Paweł Próchniak, Topologia palimpsestu, [w:] Inne przestrzenie, inne miejsca. Mapy i terytoria, wybór, red. i wstęp D. Czaja, Wołowiec 2013, s. 146.
Władysław Panas tylko raz użył słowa „palimpsest” – w filmie reżyserowanym przez Nataszę Ziółkowską-Kurczuk „Magiczne miasto”. Cytuję: „Miasto i przestrzeń jest to księga, jak palimpsest”.
Przywołując postać Władysława Panasa warto podkreślić, że nie tylko pierwszy zaczął czytać Lublin jak księgę, ale jako pierwszy zaczął też zgłębiać zagadki placu Zamkowego. Poświęcił placowi Zamkowemu cytowany już wielokrotnie esej pt.„Oko cadyka”. Autor, analizując kształt placu Zamkowego i jego najbliższego otoczenia, dopatrzył się w nim elipsoidalnego kształtu oka. Licząc otaczające plac kamienice, których jest 10, znalazł analogię do liczby mężczyzn potrzebnych do minjanu. Badając lokalizację placu odkrył, że kamienica pod adresem Szeroka 28, w której mieszkał jeden z najsłynniejszych chasydów działających w tej części Europy – Widzący z Lublina, znajdowała się w obrębie tegoż placu. Wreszcie wnikliwie analizując macewę Widzącego i jej dekorację określił ten plac jako Oko Cadyka. Hose mi Lublin – Widzący z Lublina patrzy na miasto, którego już nie ma.

Dopiero z nieba – i tylko z nieba – widać tę przedziwną osobliwość Miasta. (…) W Lublinie na ulicy Szerokiej 28 znajdował się „pępek świata”, czyli Axis Mundi, oś kosmiczna, kolumna świata, jego centrum, absolutny środek, przestrzeń najświętsza. Szeroka 28 spełniała te wszystkie kryteria, które opisuje fenomenologia religii w rozdziałach traktujących o symbolice „środka” i przestrzeni sakralnej. Wyjątkowa pozycja tego miejsca ma swoje źródło w tym, że mieszkał tam wyjątkowy człowiek (…)”.
(Władysław Panas, Oko cadyka, Lublin 2004, s. 7, 8.)
Mowa tu oczywiście o Widzącym z Lublina.
Jak wszyscy świątobliwi zwalczał zło, ale pragnął je pokonać i unicestwić na zawsze, ostatecznie, całkowicie. Pragnął, żeby nadszedł Mesjasz, a z nim Zbawienie. Żeby nastąpił kres czasów, koniec historii ludzkiej. Żeby zapanowało królestwo mesjańskie. Pragnął tak bardzo, że podejmował specjalne działania magiczne, aby wymusić na Bogu przyspieszenie akcji. Pilnie badał wszystkie znaki czasu, w którym żył (…)”
(Władysław Panas, Oko cadyka, Lublin 2004, s. 35.)
Rozważania Panasa o Szerokiej 28 i Widzącym z Lublina rozwinął Paweł Próchniak. Oba teksty odnoszą się do „Goga i Magoga” Bubera, dotyczą Widzącego z Lublina i jednego bardzo konkretnego punktu na mapie – adresu Szeroka 28.
Pisząc o adresie Szeroka 28 znajduję jedną ciekawostkę. Tak ważne, mityczne wręcz dla chasydów miejsce, jest utrwalone – w dodatku tylko fragmentarycznie – na dwóch przedwojennych zdjęciach Stefana Kiełszni. Kolejna zagadka tego miejsca?
Palimpsest przestrzeni
Wracam do rozważań o palimpseście przestrzeni i pamięci przestrzeni placu Zamkowego. Wybieram z tej przestrzeni jedno miejsce: wspominaną już kilkakrotnie ulicę Szeroką. Już sama nazwa na mapach Lublina jest przykładem palimpsestu.
Na planie Lublina z 1931 roku w miejscu, o którym piszę, widać wyraźnie nazwę ulica Szeroka. Około 1942 roku na podstawie wcześniejszego planu została wykonana mapa obszaru istniejącej jeszcze wtedy dzielnicy żydowskiej. Nazwa ulica Szeroka jest napisana odręcznie, niezbyt wyraźnie, na samym początku biegu ulicy. Natomiast dokładnie w tym samym miejscu gdzie kilka lat wcześniej kartograf umieścił nazwę Szeroka jest napisane: Breitestr. Interesujące jest to, że w tym samym 1942 roku w propagandowym przewodniku po Lublinie zatytułowanym „Fürer durch Lublin” znajduje się schematyczny plan centrum miasta. Ulica Szeroka została zaznaczona jako Szeroka Str. Ulica ta, na mocy rozporządzenia Zörnera ustalającego granice utworzonego 24 marca 1941 roku getta, jest w zamkniętej części miasta. Można ją zobaczyć na schematycznym planie umieszczonym w zarządzeniu.
W 1947 roku Biuro Pomiarowe Zarządu Miejskiego przygotowuje plan, na którym obszar o którym piszę, już wtedy praktycznie nie istniejący, został zaznaczony nieco inaczej niż ulice istniejące. Ulica Szeroka jest zaznaczona cieńszą i mniej wyraźną linią. Za kanałem przekrywającym Czechówkę zaznaczonym przerywaną linią jest puste miejsce. (Centrum miasta a puste miejsce).

Na kolejnej mapie, wydanej przez Państwowe Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych w 1957 roku, w miejscu o którym piszę nie ma już ulicy. Widzimy elipsoidalny plac z nazwą plac Zebrań Ludowych. Nazwa ta po 1989 roku została zastąpiona nazwą plac Zamkowy. I taką nazwę znajdziemy na współczesnych planach miasta.

Warto jednak jeszcze przez chwilę przyjrzeć się mapom wcześniejszym. Na planie „Mapa generalna całego miasta JKM–ci Lublina…” autorstwa geometry lubelskiego Stanisława Jana Nepomucena Łęckiego z 1744 roku (znanym w przerysie m.in. z 1944 roku) nie pojawia się nazwa Szeroka, ale wyraźnie widać przebieg traktu handlowego, w miejscu którego ulica powstała. Na planie „według inżyniera Województwa Lubelskiego podanego” czyli Feliksa Łodzia–Bieczyńskiego znanym z litografii wykonanej przez J. Starowolskiego z 1829 roku pojawia się już nazwa ulica Szeroka i jej przebieg jest identyczny jak na omawianym planie z 1928 roku. Przy czym kończy się ona tuż za mostem na rzece Czechówce punktem oznaczonym nazwą Rogatka.
Więcej szczegółów można odnaleźć na kolejnym planie z 1844 roku. Jest to plan zatytułowany „Plan części miasta Lublina zwanego Podzamcze”. Zawiera rozrys poszczególnych parceli, ale tylko po jednej stronie ulicy Szerokiej, przy czym dostarcza nam wiedzy o obszarze ówczesnej dzielnicy żydowskiej. Informacje z tego planu uzupełniają informacje z kolejnego, z 1870 roku, autorstwa Pawła Ceglińskiego, gdzie widoczne są adresy po obu stronach ulicy. Na tej mapie nazwa Szeroka jest już pisana w języku rosyjskim. Podobnie jak na mapie z 1892 roku autorstwa Ludwika Tosio. Chronologicznie sytuowana pomiędzy nimi mapa z 1875 roku autorstwa Michała Denara ma nazwę w języku polskim.
/fragmenty prezentowanych map pochodzą z serwisu Lubelskie Archiwum Cyfrowe http://lac.lublin.pl gdzie można je obejrzeć w dobrej rozdzielczości i zapoznać się z pełną informacją historyczną/
Za kolejny przykład ilustrujący palimpsest przestrzeni może posłużyć analiza zdjęcia z przedwojennej Szerokiej i odpowiednik tego samego miejsca wykonany współcześnie. Szukamy punktów wspólnych i okazuje się, że jest ich niewiele i większość jest w odległym planie. Na jednej parze zestawionych zdjęć jest to kamienica usytuowana na rogu dzisiejszej ulicy Kowalskiej i placu Zamkowego, na drugiej tylko Wieża Trynitarska i nieliczne dachy kamienic Starego Miasta. Tylko te szczegóły pomagają odnaleźć się w topografii miejsca utrwalonego na przedwojennym zdjęciu.
Ale gdy oglądamy zbiór przedwojennych i wojennych zdjęć z ulicy Szerokiej, a następnie porównując je ze zdjęciami współczesnymi, pokazującymi architekturę budynków przy placu Zamkowym, pojawia się w końcu jedna analogia. W architekturze pierzei placu Zamkowego (nie licząc ostatniej kamienicy od al. Tysiąclecia) powtarzają się dwa typy budynków: 3-kondygnacyjne, 5-osiowe z facjatami oraz 3-kondygnacyjne, 3-osiowie zwieńczone trójkątnym tympanonem. I właśnie ten drugi typ budynku 3-kondygnacyjny 3-osiowy zwieńczony trójkątnym tympanonem wykazuje podobieństwo z jedną kamienicą z ulicy Szerokiej.
Na litografii Jana Kantego Gumowskiego z 1916 roku z teki „Lublin. Motywy architektury polskiej” została utrwalona kamienica. Ma cztery osie, trzy kondygnacje i zwieńczona jest ozdobnym szczytem. Pierwszą kondygnację stanowią półkoliście zakończone otwory okienne, jedynie pierwszy od lewej ma kształt prostokąta. Na pierwszej kondygnacji znajdują się trzy prostokątne otwory okienne i jeden drzwiowy oraz, co ważne, balkon z ozdobną balustradą. W trzeciej kondygnacji znajdują się stosunkowo małe, prostokątne okna. Szczyt wieńczący całość budynku ma kształt trójkąta ozdobionego oculusami i spływami wolutowymi. Kamienica jest kryta dachówką. Fasada została pomalowana na kolory w odcieniach żółci i pomarańczu, pojawia się też kolor błękitny.
Oprócz rysunku Gumowskiego kamienicę można zobaczyć na rysunku Karla Richarda Henkera z 1917 roku ilustrującego „Przewodnik po żydowskim Lublinie” Majera Bałabana oraz na dwóch zdjęciach przedstawiających ulicę Szeroką wykonanych przed wojną przez Jana Bułhaka w 1921 roku i Feliksa Pastusiaka w 1934 roku.
Przeszukuję dostępne materiały archiwalne w poszukiwaniu adresu kamienicy. Wszystko wskazuje na to, że jest to budynek pod adresem Szeroka 11.
W Archiwum Państwowym w Lublinie w ankiecie Inspekcji Budowlanej z 19 listopada 1936 roku czytamy, że kamienica była położona na dwóch działkach Szeroka 11 / Zamkowa 14 i miała numer hipoteczny 320. Właścicielami w tamtym czasie byli: Icek Fiszman, syn Szmula; Moszek Wajsman, syn Lejba; Wolf Waserman, syn Moszka; W. Fiszman syn Joszka; C. Poterman, córka Joszka; Hana Akierman córka Joszka. Dozorcą w kamienicy była Marianna Ratajczyk.
W rubryce rodzaj budynku wpisano: dom mieszkalny, murowany z cegły z przybudówką również murowaną (komórki). Ankieta zawiera też informacje techniczne dotyczące infrastruktury obiektu: liczba mieszkań: 13, w tym jednoizbowe: 9, dwuizbowe: 4, trzyizbowe (dwa pokoje i kuchnia): 1; kanalizacja: 3 ustępy nieskanalizowane, brak łazienek, rodzaj oświetlenia: częściowo elektryczne, częściowo naftowe, klatka schodowa: murowana, balkony od frontu (jeden żelazny od frontu, trzy drewniane od podwórza), pokrycie dachu: dach kryty blachą, obiekty handlowe: jedna piekarnia i jeden sklep ale nie używany. Kolejnych informacji dostarcza nam „Karta realności” z 1940 roku. Zawiera ona dane dotyczące mieszkańców: Chrześcijanie: 4, Żydzi: 64 , mężczyźni: 23, kobiety: 34, dzieci do lat sześciu: 5, od siedmiu do osiemnastu lat: 6.
(Źródło: APL, Inspekcja Budowlana, sygn. 5236 )
W tym samym 1940 roku Szeroką i kamienicę Szeroka 11, prawie z takiej samej perspektywy jak na początku lat 20. Bułhak i Pastusiak, sfotografował żołnierz Wermahtu: Max Kirnberger. W zasadzie wygląd budynku się nie zmienił, brakuje tylko balkonu usuniętego w ramach tzw. „akcji żelaznej” w 1940 roku. Prawdopodobnie jest to ostatnie zdjęcie prezentujące ulicę i jej zabudowę.

Kolejne zdjęcia przedstawiające interesującą mnie kamienicę wykonane były już pod koniec lub tuż po zakończeniu wojny. Na trzech z nich widać gruzowisko, a w końcowym fragmencie ulicy kamienice.
Na jednym z nich, dokumentującym więzienie na Zamku, widać zniszczone budynki ulic Szerokiej i Zamkowej, a tuż przed Zamkiem budynki, które przetrwały. Jednym z nich jest kamienica z Szerokiej 11. Obok gruzowiska domy są prawie nienaruszone.

Znalezienie motywu kamienicy z Szerokiej i bardzo podobnego, niemal identycznego budynku w zabudowie placu Zamkowego rodzi pytanie: jak to się stało? Jest pewne, że projekt placu Zamkowego opracowano w Warszawie. Czy architekt znał wygląd przedwojennej ulicy Szerokiej? Czy miał okazję obejrzeć przedwojenne plany i zdjęcia tego miejsca zanim przystąpił do projektowania? Czy używając jednego motywu architektonicznego postanowił upamiętnić w ten sposób miejsce, które w czasie wojny zostało prawie kompletnie zniszczone? Czy chciał w ten sposób przesłać komunikat dla kolejnych pokoleń? I ostatnie pytanie: czy komunikat ten jest w pełni czytelny?

Wracam i uzupełniam moje notatki o historii placu.
W protokole z posiedzenia sekretariatu KC PZPR z 27 stycznia 1954 roku dotyczącego prac związanych z organizacją uroczystości zapisano: „Przyjęto zasadę architektury budynków mieszkaniowych przy placu z usługowymi parterami zalecając ich szybkie wzniesienie w celu ukształtowania placu”. (Protokół nr I/II 1954 r. z posiedzenia Sekretariatu KC PZPR w sprawach projektów związanych z wystawą X-lecia PKWN w Lublinie dniu 27. I. 1954 r., Warszawa 1954.)
O projekcie placu i osiedla niewiele wiadomo. Dokumentacja całości założenia została wykonana w Przedsiębiorstwie „Miastoprojekt – Warszawa” pod kierunkiem architekta Mieczysława Kuźmy. Przy czym była to nie tylko dokumentacja budowy placu, ale także odbudowy Starego Miasta. Bezpośredni nadzór sprawował generalny Konserwator Zabytków, ale jak można przeczytać we wspomnieniach Włodzimierza Sokorskiego, budowa podlegała dwóm Ministerstwom – Budownictwa oraz Kultury i Sztuki. Marta Denys w artykule o placu Zamkowym i jego budowie opublikowanym w 1986 roku w „Kamenie” wymienia jeszcze inne nazwiska związane z inwestycją: inż. Teofila Dunina–Kozickiego ze Szczecińskiej Dyrekcji Budownictwa Osiedli Robotniczych pełniącego w Lublinie obowiązki pełnomocnika Ministerstwa Budownictwa, a także Mieczysława Opoczyńskiego – głównego dyspozytora Biura Pełnomocnika Rządu ds. Inwestycji i Brunona Wilczewskiego – pełnomocnika rządu ds. X–lecia PKWN. (Informacje za: M. Denys, 22 lipca 1954 to było przyspieszenie!, „Kamena”, R. 1986, nr 14, s. 3 i 11, D. Kopciowski, Ochrona zabytków Lublina – 1919–2000, wybrane fakty i zdarzenia, [w:] Życie artystyczne Lublina 1901–2001, red. L. Lameński, Lublin 2001, s. 70–71, Włodzimierz Sokorski, Notatki, Warszawa 1975, s. 131 oraz niepublikowana rozmowa z architekt Jadwigą Jamiołkowską.)

Według informacji uzyskanej od Jadwigi Jamiołkowskiej głównym projektantem placu był architekt Jerzy Brabander. Co ciekawe, jego nazwisko nie pojawia się w żadnym tekście, jaki miałam okazję czytać. Prace budowlane wykonali robotnicy ze Zjednoczenia Budownictwa Miejskiego ze Szczecina i Zjednoczenia Robót Kamieniarskich z Warszawy. Zachowała się fotograficzna dokumentacja prac budowlanych prowadzonych w 1954 roku, której autorem był Edward Hartwig. W Archiwum Programu Historii Mówionej Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” znajduje się też relacja Edwarda Hominiuka pracującego przy budowie placu opatrzona zdjęciami z placu budowy.
Moim zdaniem Jerzy Brabander znał zdjęcia z ulicy Szerokiej. Analogia jest zbyt dobrze widoczna – postanowił pozostawić ślad. Pomimo, że „zalecano szybkie wzniesienie ukształtowania placu”. Był architektem wykształconym przed wojną, który znał wagę zobowiązania kontekstu historycznego.
Jest w tym projekcie jeszcze coś, na co warto zwrócić uwagę. Niestety zaobserwować dziś tę cechę placu nie jest łatwo, ale czasami się udaje, szczególnie wczesnym rankiem, kiedy w przestrzeni jest mało samochodów. Ten plac to pustka. Jego centrum to pusta przestrzeń. Władysław Panas pisze o wzięciu w nawias.
To wzięcie w nawias jest dosłowne – kształt placu jest elipsą, a elipsa to dwa złożone nawiasy, ale jest jednocześnie metaforą niepamięci – wzięcie w nawias dawnej topografii i historii, to zapomnienie, wymazywanie, usunięcie. Jest to wzięcie w nawias przeszłości.
Cytuję za Władysławem Panasem:
„Można przywołać tu i takie skojarzenia wzrokowe: nawias i elipsa. Obydwie figury są figurami nieobecności, lecz nie pustki, ponieważ natarczywie stawiają pytanie o to, co zostało wzięte w nawias, co uległo eliptycznemu pominięciu. I obydwie, a zwłaszcza elipsa, zakreślając granice nieobecności, odpowiadają natychmiast: to, co było w środku, to, co było tutaj, to, o co uzupełnia się ta całość”.
(Władysław Panas, Oko cadyka, Lublin 2004, s. 28.)
Architekt projektując plac, świadomie lub nie wziął w nawias to wszystko co kiedyś było w tym miejscu: ulicę Szeroką, Nadstawną, Cyruliczą, domy, synagogi, sklepy, warsztaty…
Palimpsest przestrzeni od czasu do czasu podczas prac remontowych w okolicach skarpy wzgórza zamkowego odsłania swoje warstwy. Wtedy z ziemi wyłaniają się fragmenty fundamentów kamienic z Szerokiej. Wtedy ukazuje się niewidoczna na co dzień pierwsza warstwa.
Palimpsest pamięci
Palimpsest odnosi się do charakterystycznych, dla procesów związanych z pamięcią, czynności wymazywania i zapisywania. Jest dziś popularną metaforą zespalającą dwa kręgi problemowe – pamięci i zapominania. Termin ten wykracza poza dosłowność i jest rozumiany jako proces nakładania się kolejnych działań, których pozostałości zostają w jego toku częściowo zatarte lub zmienione. Napisanie, wymazanie i napisanie na nowo.
Lubelski Plac Zamkowy to palimpsest o warstwach pamięci ułożonych na warstwie niepamięci, a także miejsce swoistej walki pamięci. Richard Shustermanen pisze, że palimpsest to „gra między warstwami obecności i nieobecności”. W Lublinie warstwy obecności walczą z warstwą nieobecności. Najlepiej widoczna jest najnowsza warstwa. Tu codziennie zwalczają się pamięć, a nawet dwie lub trzy (narracje) pamięci i niepamięci. Dokładnie w miejscu gdzie stoi pomnik „Symbol Lwowa” było mistyczne centrum żydowskiego Lublina – kamienica Widzącego. Nieopodal jest pomnik pamięci żołnierzy AK-WiN, podczas budowy którego z ziemi wyłoniły się fundamenty przedwojennej kamienicy. W ostatnim czasie wzrasta ranga tego pomnika, przy czym obecnie właściwie tylko obok niego mają miejsce jakiekolwiek uroczystości. Pomiędzy nimi tablica upamiętniająca dzielnicę żydowską. Pomniki wplecione w szlaki turystyczne i szlak pamięci: pamięci żydów lubelskich i sławnych lublinian oraz żołnierzy wyklętych. Trzy kompletnie ze sobą niezwiązane upamiętnienia. Trzy kompletnie ze sobą niezwiązane narracje, osadzone w przestrzeni dokładnie na drugim łuku tworzącym przestrzeń placu. Z jednej strony łuk kamienic, a z drugiej łuk stworzony przez połączenie trzech pomników.
Do tego jeszcze jeden dość ważny szczegół związany z architekturą i urbanistyką całego placu – założenie jest obecnie uznawane za jedno z najciekawszych założeń socrealistycznych w Polsce.
Plac Zamkowy to warstwy obecności i nieobecności, pamięci i niepamięci, a także konfiguracja śladów, które budują kolejne warstwy. Bardzo ważne w rozumieniu tej przestrzeni jest, jak pisze Robert Traba, potraktowanie jej jako całości: „Nie wybieramy z (…) tego co nam aktualnie odpowiada, lecz przyjmujemy, że stanowią ciągłość i tylko w całości opowiadają nam prawdziwą historię miejsca”.
(Cyt. Za: Robert Traba, Pamięć zapisana w kamieniu, czyli krajobraz kulturowy jako palimpsest, [w:] Tegoż, Historia – przestrzeń dialogu, Warszawa 2006, s. 103)
Myśl tę doprecyzowuje Ewa Rewers:
Palimpsest, jako figura ponowoczesnego miasta oraz ponowoczesnej koncepcji tożsamości, kwestionuje samą postać konstruktora, posiadacza, tego „kto wie”. Palimpsest należy bowiem do wszystkich, którzy zostawili na nim swój ślad, lecz nikt nie ogarnia całości zapisu, ponieważ zapisuje tylko jedną jego warstwę, a kolejne stadia inicjuje raczej przypadek niż rozum. Palimpsest odwraca skutecznie uwagę od idei centrum, środka, serca, istoty, wskazując na rozproszenie samego posiadania (tożsamości miasta) i jego nieciągły charakter. Wszystkie te procesy łatwo zaobserwować śledząc konkretne decyzje dotyczące kierunku rozwoju miast, ponieważ figura miasta–palimpsestu wyłania się nie tylko z linearnego porządku historii.
(Cyt. Za: Ewa Rewers, Post-polis. Wstęp do filozofii ponowoczesnego miasta, Kraków 2005, s. 303–304)

Na koniec jeszcze jedna zagadka placu: rzeźby nad gzymsem ostatniej kamienicy w ciągu budynków obramiających plac. Maszkary? Potwory? (Niestety jedna z nich uległa zniszczeniu kilka lat temu). Ciągle niewyjaśniona zagadka? A może żart? Element zamierzony? Ale to chyba mało możliwe żeby rzeźby umieszczone z okazji 10–lecia PRL były przypadkowe?
Władysław Panas czyta je jako opowieść o bestiach, potworach, mocach zła:
„Nie może być wątpliwości! Są w tych potworach wyobrażone moce zła, siły ciemności, niszczycielska furia (…). Te małoforemne bryły są to po prostu demony. Tak, na szczycie tego domu ulokowały się demony, które wypełzły z ruin, z mroku, z chaosu. Czające się na fasadzie zło, które nieustannie zagraża światu. Pokraczne figury duchów zła, wszystkich razem i każdego z osobna”.
(Władysław Panas, Oko cadyka, Lublin 2004, s. 34).
Kolejna warstwa, która ciągle czeka na rozszyfrowanie. Bywa frapująca. Te zagadkowe elementy placu Zamkowego były inspiracją dla Grażyny Lutosławskiej. Jej tekst „Anioł za lodówką” wystawiony na deskach Teatru Andersena w 2016 roku zaczyna się od walki tych właśnie potworów i jest kolejną warstwą tej opowieści.
Autorka dziękuje Jadwidze Jamiołkowskiej, Łukaszowi Kijkowi i Jackowi Jeremiczowi za cenne wskazówki pomocne podczas pisania tekstu.
O ile nie zaznaczono inaczej, wszystkie materiały ikonograficzne wykorzystane w tekście pochodzą w zasobu Archiwum Ikonografii Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”