Podejrzana torba pasażera
Policjant unteroficer Włodzimierz Kłybik 2 lutego 1915 roku pełnił dyżur na lubelskim dworcu kolejowym. O godzinie 2 w nocy na przemarznięty peron w kłębach dymu przybył pasażerski pociąg nr 24. Spośród wsiadających do wagonów wzrok Kłybika przyciągnął młody mężczyzna z niedużą torbą podróżną. Wyglądało jednak na to, że ta niewielka torba jest naprawdę ciężka. Podejrzliwy policjant zapytał podróżnego, co ten ma w torbie. Odpowiedź „Rzeczy osobiste” nie wystarczyła, toteż Kłybik zaprowadził mężczyznę do żandarmskiego pokoju dyżurnego. Pociąg odjechał bez jednego pasażera.
Mężczyzna oznajmił, że ma na imię Chil Chaim Fajn, jest synem Hersza, ma 25 lat i jest mieszkańcem Józefowa nad Wisłą. Potwierdził to jego paszport, wydany przez wójta gminy Rybitwy. Największym zaskoczeniem okazała się zawartość torby: Chil Fajn przyznał, że ma tam pieniądze. Policjant Kłybik zaprosił na świadków dwóch pracujących na dworcu tragarzy, Stanisława Działka oraz Mikołaja Kohuta. Przeszukanie ujawniło, że Chil Fajn w kieszeni marynarki miał plik banknotów austro-węgierskich (4950 koron), w kamizelce było zaszytych kolejnych 7000 koron. W portfelu, który trzymał w kieszeni spodni, znaleziono 34 ruble 46 kopiejek. Oprócz tego mężczyzna miał mały pamiętniczek, list w języku żydowskim, fotografię nieznanej osoby, skrawek papieru z napisami w języku żydowskim, a także – już zupełnie bezużyteczny – bilet kolejowy do Rejowca.
Torba, która była powodem całego zamieszania, okazała się wypełniona austro-węgierskimi pieniędzmi w bilonie, w tym w srebrze. Ani policjant, ani świadkowie nie znali wartości poszczególnych monet, dlatego postanowiono torbę z całą zawartością zważyć (szczęśliwie na dworcu były wagi dziesiętne). Torba ważyła 2 pudy i 3 funty, czyli bez mała 34 kilogramy bilonu!
Chil Fajn powiedział, że pieniądze nie są jego. Otrzymał je od mieszkającego w Lublinie brata Chemii, żeby przewieźć je do brata Szlomy, który mieszkał w Zamościu. Skąd pieniądze u Chemii – Chil nie wiedział. Sytuacja stawała się coraz bardziej podejrzana – trwała Wielka Wojna, Armia Imperium Rosyjskiego walczyła przeciwko Armii Monarchii Austro-Węgierskiej, a w Lublinie na dworcu siedział Żyd z plikami wrogiej waluty i torbą wrogiego bilonu nieznanego pochodzenia!
Za śledztwo zabrał się rotmistrz Wawiłow z lubelskiej żandarmerii. Najpierw przesłuchał zatrzymanego Chila Fajna, jak i zatrzymanego niedługo później brata Chemię Fajna (któremu przy okazji zarekwirowano 631 rubli). Dopiero Chemia na przesłuchaniu ujawnił, ile w sumie pieniędzy przewoził Chil – 15 500 koron. On też dokładnie wyjaśnił, o co w tej sprawie chodziło. Chemia Fajn skupował korony austro-węgierskie, m.in. od przyjeżdżających do Lublina kupców. Mieszkanie przy placu Bychawskim w pobliżu dworca ułatwiało mu kwestie logistyczne. Oprócz tego Chil Fajn zakupił w Warszawie, w Banku Zachodnim korony na kwotę 4350 rubli 45 kopiejek (to potwierdziły wyciągi z konta). Jeszcze 3000 koron zwrócił mu mieszkający w majątku Potok ziemianin Niwiński (potwierdziła to żona lekarza Jadwiga Garbaczewska, przez którą przekazano pieniądze). Kiedy Chemia już uzbierał wystarczająco koron, to przekazywał je do kolejnego z braci, Szlomy.
Trzeci brat Szloma Fajn mieszkał w Zamościu w domu nr 108 przy ulicy Żydowskiej i zajmował się handlem zbożem. Kupcy zamojscy przychodzili do mieszkania Szlomy i wymieniali tam austro-węgierską walutę na rosyjskie ruble. Na każdej koronie można było w ten sposób zarobić od ¼ do ½ kopiejki. Cel tych operacji finansowych był wyłącznie komercyjny. Tak Chil, jak i Chemia powiedzieli też, że podobne transakcje finansowe (tzn. przewożenie austro-węgierskiej gotówki do Zamościa i wymianę jej na ruble) robili już kilkakrotnie.
2 lutego okazał się również dniem przeszukań. Rotmistrz Wawiłow przeszukał mieszkanie Chemii (i Chila) Fajna przy placu Bychawskim 3. Nie znalazł niczego podejrzanego, ale na wszelki wypadek zarekwirował dwa kalendarze ścienne, 32 listy, 19 pocztówek, portmonetkę z biletami loteryjnymi, notes i kilkadziesiąt weksli.
Tegoż dnia Wawiłow przeszukał mieszkanie kolejnego z braci Fajnów, Berka, który mieszkał razem z żoną przy Rynku 4. Tam też nie znaleziono niczego podejrzanego, a nawet niczego nie zarekwirowano. Berek Fajn nie miał szczególnie bliskich relacji z braćmi, nie prowadził z nimi wspólnych interesów, a o pochodzeniu pieniędzy Chemii powiedział, że jest to skutek przemyślanego małżeństwa.
Chemię oraz Chila Fajnów 3 lutego Wawiłow wysłał do aresztu na zamku lubelskim.
Na przeszukanie mieszkania Szlomy Fajna do Zamościa Wawiłow nie pojechał; poprosił o tę czynność rotmistrza Zarzeckiego z Zamościa. Sam natomiast przesłuchał 4 lutego Szlomę, który sam dzień wcześniej udał się z Zamościa do Lublina. Szloma wyjaśnił, że austro-węgierską walutę kupują zamojscy kupcy Wigdor Plinder (?), Riwen Rapoport i Szmul Szuch. Wspomniani kupcy nabywali towar we Lwowie, gdzie sprzedający niechętnie przyjmowali ruble, dlatego bardziej opłacało się jechać tam z koronami. Po przesłuchaniu Szloma również trafił do aresztu na zamku.
Policjant wydziału śledczego w Lublinie, Henryk Siewierski, stwierdził, że Chil Fajn był już zatrzymywany z torbą koron pod koniec 1914 roku (podejrzewano, że tę torbę mógł komuś ukraść), ale po sprawdzeniu tożsamości i szczegółów sprawy przez brak znamion czynu zabronionego został zwolniony, a 2 tysiące koron, które miał przy sobie, mu zwrócono.
Przeczytanie zarekwirowanej korespondencji nie ujawniło nic podejrzanego, dlatego cała trójka braci Fajnów 5 lutego opuściła areszt.
Za kilka dni do Wawiłowa dotarł protokół przeprowadzonego 7 lutego przeszukania w zamojskim mieszkaniu Szlomy Fajna – nic podejrzanego nie ujawniono również tam.
Wszystkie szczegóły zostały wyjaśnione i sprawę można było zamykać – Fajnom nie chodziło o konszachty z wrogami, lecz o handel walutą dla zysku, co było zupełnie legalne. Policjanci jednak nie chcieli brać na siebie odpowiedzialności i przesłali sprawę do gubernatora lubelskiego Ilji Sterligowa, żeby to on podjął ostateczną decyzję. Pieniądze w tym czasie pozostawały materiałem dowodowym, przy czym nie tylko austriackie, ale też rosyjskie. Sterligow również nie chciał brać na siebie odpowiedzialności i przesłał zapytanie aż do sztabu wojskowego w Mińsku.
Ostateczną decyzję co do losu „materiału dowodowego” podjęto 27 lutego w sztabie wojskowym w Mińsku – pieniądze rosyjskie zwrócić właścicielom, austro-węgierskie natomiast zatrzymać do końca wojny i dalej badać, w jaki sposób i po co trójka braci weszła w ich posiadanie. Zresztą, Ilja Sterligow wcześniej sugerował właśnie takie rozwiązanie.
5 kwietnia Chil Fajn odebrał 665 rubli i 46 kopiejek.
30 lipca Rosjanie opuścili miasto. W zawierusze wojennej zawieruszyły się pieniądze braci Fajnów.
Autor: Volodymyr Dyshlevuk
Kwerenda archiwalna: Inna Kucheruk
Źródło: Archiwum Państwowe w Lublinie, Rząd Gubernialny Lubelski, Съ перепиской о жителе пос Юзефова гмины Рыбитвы Ново Александрийскаго Уезда Хиле Гершкове Файне, задержанномъ жандармскими властями съ австрийскими деньгами, sygn. 35/120/0/1/13484, brak paginacji; https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/jednostka/-/jednostka/24276323